Cervantes autorem dramatycznym
CERVANTES kojarzy się nam przede wszystkim z "Don Kiszotem", natomiast dramaturgia Hiszpanii tej epoki na przełomie XVI i XVII wieku niezmiennie z Lope de Vegą (nota bene,w życiu, śmiertelnym wrogiem osobistym Cervantesa). I oto jesteśmy świadkami widowiska, które wprowadzą zmiany w nasze dotychczasowe na te sprawy poglądy. Okazuje się, że Cervantes był również autorem dramatycznym. Pokazano nam bowiem cztery z dziewięciu napisanych przez niego intermediów teatralnych. Powiedzmy sobie od razu: te nastawione na rubaszny, renesansowy dowcip jednoaktówki nie są dziś żadną rewelacją dramatyczną, ale zrozumiała jest decyzja ukazania ich dzisiejszemu widzowi choćby dla odsłonięcia soczystych szczegółów obyczajowych i typów, które znakomicie podpatrzył w swej niezwykle barwnej wędrówce życiowej Cervantes. Podpatrzył, realistycznie odtworzył i gdy trzeba niemiłosiernie wykpił. W ten sposób powstały obrazki z intymnego życia Hiszpanów sprzed przeszło trzech wieków, dla nas dzisiaj interesujące i zabawne. Otwiera spektakl obrazek, od którego wzięło nazwę całe widowisko:
"Teatr cudów". Łączy on w sobie motyw, który zrobił karierę dopiero wszedłszy do baśni Andersena "Nowe szaty cesarza" z kpinami z idei "czystej rasy", która w XVI wieku poprzedziła ponure teorie hitlerowskie.
Z pozostałych trzech intermediów "Sędzia rozwodowy" pokazuje szczerze zabawną galerię typów małżeństw przewijających się przed stołem sędziowskim, "Stary zazdrośnik" śmieszy widza swą daleko posuniętą naiwnością, "Czujna straż" z lekka nuży powtarzającym się tym samym motywem (niewypuszczania przez zazdrosnego żołnierza mężczyzn do domu ukochanej kobiety). Motyw rozwiązłości kobiet i zazdrości mężczyzn jest zresztą naczelnym motywem wszystkich tych obrazków.
AKTORZY biorący udział w tym widowisku nie mieli bynajmniej łatwego zadania: każdy z nich odtwarzał no kilka nieraz bardzo różnych od siebie ról i błyskawicznie musiał zmieniać wygląd, ruchy i temperament by wcielać się w nową osobę. Czołową rolę miłośnicy pociągającej mężczyzn dzieliły Joanna Jodłowska pełna perfidii i pieszczotliwości dyrektorowa teatru wędrownego ("Teatr cudów"), figlarna kuchareczka Celestyna więziona przez zadrośnika ("Czujna straż") z Haliną Dobrowolską, którą zwłaszcza w dowcipny i sprytny sposób oszukiwała zidiocialego męża w obrazku "Stary zazdrośnik". Role charakterystyczne przypadły w udziale Krystynie Ciechomskiej, która dawała świetny pokaz kłótliwej kobiety i pysznej pod względem rodzajowym Janinie Traczykównie. Podziwiać należy Wojciecha Pokorę choćby za jego liczne role kolejnych mężów w intermedium "Sędzia rozwodowy", Jaremę Stępowskiego, Jarosława Skulskiego,Zdzisława Leśniaka, Stanisława Gawlika, Józefa Nowaka, Józefa Parę, Jerzego Karaszkiewicza, Andrzeja Kozaka - dwojących się i trojących a za każdym razem szczerze zabawnych w oczach widzów.
Scenografia na ogół ładna ale nie bardzo mogąca się zdecydować ńa wybór rodzaju. Chwilami miało się wrażenie, że ogląda sie hiszpański obraz renesansowy, tak dobrane były barwy i pozy, a chwilami brało górę tło, którym były "brechtowskie" łachmany.
Wiele uroku dodawała widowisku muzyka Witolda Rudzińskiego.